Rozmowa z Jerzym Soberą
2014 rok
Pyt.
Uczestnictwo w igrzyskach olimpijskich dla każdego sportowca jest nieporównywalne z żadnym innym wydarzeniem sportowym.To prawdziwy zaszczyt i honor , reprezentować swój kraj na Igrzyskach, które łączą we wspólnej, sportowej rywalizacji przedstawicieli niemal wszystkich istniejących państw na świecie.Dostąpiłeś takiego zaszczytu .Czym dla Ciebie był udział w olimpiadzie?
Podpis na fladze olimpijskiej wraz z ceremonią ślubowania , jakie odbywają się przed wyjazdem na igrzyska to dla każdego sportowca wyjątkowe wydarzenie , dające poczucie ,że w ich sportowym życiu dzieje się coś szczególnego
J.S. Igrzyska Olimpijskie w Albertville były moim sportowym Mount Everest, choć wówczas nie wszystko w życiu doceniałem w sposób taki, jaki uczyniłbym to dzisiaj. Wielkie otwarcie imprezy, w której dominował niezrozumiały wówczas dla mnie surrealizm, było czymś magicznym. Świadomość, że cały świat – nie tylko sportowy – patrzy w tym dniu w twoim kierunku, powodował z jednej strony poczucie dumy, a z drugiej strach przed odpowiedzialnością. Satysfakcja wyzwalała adrenalinę i po prostu chciało się grać wiedząc, że właśnie w tej chwili prawie 10 mln Polaków utożsamia się z twoją drużyną! Stoisz i pozdrawiasz się nawzajem z największymi gwiazdami sportu, które jeszcze wczoraj oglądałeś jedynie na czołówkach pierwszych stron gazet. W wiosce olimpijskiej wspólnie z nimi spożywasz posiłki, grasz w tenisa stołowego lub piłkarzyki. Kibice cię pozdrawiają serdecznie, bo jesteś w ich oczach kimś ważnym. Autorytetem, człowiekiem z charyzmą, popartą ciężką pracą, gdyż na tego typu imprezę nie przyjeżdżają ludzie przypadkowi. Udział w Igrzyskach Olimpijskich nobilituje do końca życia. Po zakończeniu kariery jesteś zapraszany na różnego rodzaju imprezy pokazowe, charytatywne, itp. Medaliści otrzymują dożywotnią emeryturę, a potomni olimpijczyków pękają z dumy, jak lokalne środowiska wspominają o historii i osiągnięciach ich najbliższych (dla przykładu w Orzegowie jestem częstym świadkiem wspomnień o wyczynach Jerzego Jokiela). Hokej na lodzie jest darzony ogromną estymą w rodzinie olimpijskiej, a poszczególne mecze wzbudzają największe zainteresowanie dziennikarzy. We Francji był problem z frekwencją, ale już np. Calgary, Vancouver, a obecnie Sochi, gromadziły się na trybunach komplety widzów.
Każdy kto włożył całe swoje serce i wysiłek by osiągnąć sukces w sporcie, czuje ogromną dumę wkładając koszulkę z orzełkiem na piersiach. Ja swoje młodzieńcze życie poświęciłem w całości hokejowi. To była moja miłość od pierwszego wejrzenia! .
1992 rok.Ekipa polska tuż przed rozpoczęciem Igrzysk w Albertville.Jerzy Sobera w środku obok Mariusz Czerkawski)
Igrzyska Olimpijskie to apogeum osiągnięć każdego sportowca. Nagroda za lata wyrzeczeń, wylane hektolitry potu, przeżyte chwile zwątpienia i bólu. Kontynuacja doświadczania pewnych wartości, których nie sposób wyuczyć w szkole, przeczytać w książkach lub znaleźć w Internecie
Pyt.
W igrzyskach olimpijskich biorą udział najlepsi z najlepszych , zawodnicy z ugruntowaną klasą sportową i pewnym znaczącym dorobkiem , który to poniekąd staje się przepustką do udziału w olimpiadzie.Ty też nie pojechałeś na nią z przypadku.Jak przebiegała twoja kariera sportowa i jakie w niej wymieniłbyś poza udziałem w olimpiadzie inne największe sukcesy
J.S. Wszystko zaczęło się w Bytomiu, czyli w tamtejszej Polonii. Jako drużyna młodzieżowa co rok zdobywaliśmy najważniejsze trofea w kraju, koronując swoje zdobycze tytułem MP juniorów. Równolegle brałem udział w licznych zgrupowaniach reprezentacji Polski juniorów. Z rocznikiem starszym (1969′) byłem na ME grupy A w Helsinkach oraz MŚ gr. B w Chamonix. Z rówieśnikami uczestniczyłem w ME gr. A w Czechosłowacji oraz MŚ gr. A w Finlandii.
Każdy kto włożył całe swoje serce i wysiłek by osiągnąć sukces w sporcie , czuje ogromną dumę wkładając koszulkę z orzełkiem na piersiach.(Na zdjęciu Jerzy Sobera podczas MŚ w Finlandii)
Szczególnie miło wspominam grę ze starszymi kolegami. To był bardzo dobry rocznik w polskim hokeju, którym potrafiliśmy wygrać np. ze Szwajcarią 9:0! Takie nazwiska jak: Batkiewicz, Kieca, Płachta, Tkacz, Wieloch, Fraszko, Koszowski, Puławski i inni, zapisały sporo kart historii tej dyscypliny sportu.
Z dużą łatwością wszedłem do hokeja seniorskiego. Pomimo tego, że Polonia Bytom pod koniec lat 80-tych prawie co roku zdobywała tytuły mistrzowskie, a 8-10 zawodników jej składu regularnie grywało w reprezentacji Polski, jako 18 – latek wywalczyłem miejsce w podstawowym składzie, zdobywając po drodze 3 tytuły mistrzowskie. Uczestniczyłem w wielu turniejach Pucharu Europy, tocząc wyrównane pojedynki m.in. ze Spartą Praga, szwajcarskim Lugano, czy też norweską Valerengą. Jednak z początkiem lat 90-tych nastały ciężkie czasy przemian ustrojowych i klub z Bytomia oraz wiele innych, głównie na Śląsku, popadło w ogromne problemy finansowe. Struktura organizacyjna oparta na wsparciu ze strony okolicznych kopalń, hut i zakładów przemysłowych legła w gruzach, więc należało szukać innych rozwiązań.
Pojawiła się oferta z Torunia, gdzie sponsorem strategicznym został producent zegarów i wodomierzy – Metron. Skompletowano niezły skład, z innymi polonistami – Puzio, Jaworskim, Dybasiem – oraz białorusinami na czele. Początkowo panowała w drużynie super atmosfera, która w połączeniu ze skuteczną grą, dała w drugim sezonie dawno oczekiwany przez torunian brązowy medal MP. Niestety sielanka nie trwała zbyt długo. Nieuczciwi działacze przez prawie dwa lata zwodzili, kłamali i ostatecznie nie wypłacili zaległych wypłat. Drużyna się rozpadła, a ja wróciłem do Bytomia. Kolejne lata były tylko dopełnianiem agonii panującej w polskim hokeju. Pieniądze tak naprawdę były wówczas tylko w Unii Oświęcim, która co roku, „na jednej nodze” zdobywała kolejne tytuły mistrzowskie. Ja zagrałem jeszcze w Cracovii, Sanoku i Bytomiu, kończąc swój dorobek brązowym medalem MP w 2001 z Polonią, pod wodzą trenera Rohaczka.
W swojej karierze Jerzy Sobera był czołowym zawodnikiem pierwszoligowych klubów z Bytomia , Torunia , Sanoka i Krakowa.Na zdjęciu jako hokeista drużyny z Sanoka.
W Reprezentacji Polski rozegrałem 30 meczy. Najważniejsze z nich na IO w Albertville 92′ oraz MŚ w Lubljanie 91′. Byłem także z kadrą na oficjalnych meczach i turniejach w Szwajcarii, Niemczech, Francji, Norwegii, Holandii…
Reprezentacja Polski przed MŚ w Lubljanie .J.Sobera w środkowym rzędzie 4 od lewej strony .Tuż przy nim kapitan polskiej drużyny również mieszkaniec Rudy Śląskiej Henryk Gruth.
Łyżwy zawiesiłem na kołku prawie 8 lat temu. Z perspektywy czasu uważam, że oprócz kwestii tak oczywistej jak poziom wyszkolenia, o sukcesie w sporcie decydują: dojrzałość mentalna, otoczenie (działacze, trenerzy, kibice), rodzina, łut szczęścia, itd. W mojej przygodzie ze sportem, w pewnym momencie zabrakło każdego z tych elementów, a pasja zmieniła się w wegetację. Żałuję, bo zbyt późno podjąłem decyzję o zakończeniu tej farsy. Początek lat 90-tych był rajem dla ludzi z głową na karku. Zamiast tułać się po prywatnych folwarkach beznadziejnych działaczy, należało wziąć się do roboty i spróbować stać się człowiekiem niezależnym.
Aktualnie bawię się jeszcze w hokej, trenując czasem z naszymi amatorami Zrywu. Grywam w Mistrzostwach Polski oldbojów (w
barwach Torunia lub Bytomia) oraz biorę udział w meczach pokazowych i charytatywnych jako reprezentant polskich olimpijczyków.
Pyt.
Hokej to dyscyplina specyficzna , chyba nie ma takiej drugiej wśród innych dyscyplin zespołowych gdzie czołówkę światową stanowiły by od dziesiątek lat niezmiennie te same państwa gdzie trudno każdemu innemu się do niej przebić .Polska przez wiele lat próbowała się choć o nią otrzeć i przez dłuższy czas balansowała pomiędzy grupą A – najlepszych drużyn świata, a grupą B – bezpośrednim zapleczem tych czołowych reprezentacji .Już z twojej wypowiedzi jednak wynika ,że zaczęło się w pewnym momencie dziać wiele niedobrego w polskim hokeju .Dziś kondycja naszego hokeja wydaje się być w głębokim kryzysie , coraz mniej liczymy się w stawce tych najlepszych .
J.S. Sytuacja jest kiepska. W ostatnim rankingu IIHF jesteśmy notowani na 25 miejscu. Gdy w Albertville wygraliśmy z Włochami 4:1 zajmując ostatecznie 11 pozycję, wielu uważało, że sięgnęliśmy dna. Już wówczas zaniechano reform, podczas gdy Szwajcarzy, Norwegowie, Duńczycy, Słoweńcy, Węgrzy i inni, zaczęli inwestować w tę dyscyplinę. Nie – jakby się wydawało – miliony dolarów. Przede wszystkim stworzono program szkolenia, który spowodował ogromny, jakościowy skok naprzód. Dla mnie to temat rzeka, a nie chciałbym zanudzać… Ostatnio napisałem dość obszerny felieton w tej problematyce do branżowego portalu hokej.net, więc ciekawych zapraszam do lektury. Niestety dopóki w PZHL będzie dominować chaos, małostkowość i niekompetencja, nie ma się co łudzić, że coś pozytywnego się wydarzy. Prawdopodobnie na przełomie maja i czerwca czekają nas przedwczesne wybory do władz PZHL. Sporo się mówi ostatnio o Mariuszu Czerkawskim, jako kandydacie na stanowisko prezesa. Wydaje się, że w tej chwili jest to jedyny człowiek, który może tą sytuację uzdrowić.
Pyt.
Jak trafiłeś do hokeja ? czy były jakieś specjalne powody dla których wybrałeś tę właśnie dyscyplinę sportową
J.S. Mieszkając przy lodowisku byłem niejako skazany na hokej, więc w 1981 roku podjąłem wyzwanie. W tym czasie zdecydowana większość chłopców – a proszę mi wierzyć, że było ich sporo – próbowało swych sił na lodowisku. Jedni wytrzymywali w rygorze twardej dyscypliny i mocnej rywalizacji, drudzy kończyli przygodę ze sportem przedwcześnie, ostatecznie wychodząc w życiu na tzw. porządnych ludzi.
Młodziutki Jurek Sobera swoją przygodę z hokejem rozpoczął w drużynie ,,Kajtków” Polonii Bytom (na zdj.2 od lewej w środkowym rzędzie.
Sportowo „wynalazł” mnie trener Kiełbicki, który był wówczas czynnym zawodnikiem Polonii Bytom. Za uszy przytargał mnie do szatni, gdyż chwilę wcześniej psociłem co nieco na przyległym parkingu. Swoje pierwsze treningi odbyłem na …figurówkach. Zacięcie w dążeniu do nadrabiania zaległości spowodowało, że czyniłem szybkie i systematyczne postępy. Seniorska Polonia Bytom rosła w tym czasie w siłę, co moje przywiązanie do hokeja jeszcze bardziej z potęgowało. Często kosztem szkoły bywałem na treningach pierwszej drużyny, aby podglądać ich zajęcia, analizować zagrania lub choć chwilę z którymś z zawodników porozmawiać. Jak dzisiaj pamiętam niektóre opowieści, które dodatkowo motywowały do ciężkiej pracy. Zatliły się wówczas pierwsze marzenia o tytułach mistrzowskich, wyjazdach zagranicznych, czy też występach z orzełkiem na piersiach w Mistrzostwach Świata lub Igrzyskach Olimpijskich. W bytomskiej drużynie „Kajtków”, następnie „Karlików” i juniorów, stałem się jednym z dwóch, trzech liderów. Na zmianę z Podhalem zdominowaliśmy przez następne kilka lat rozgrywki młodzieżowe, uwieńczając ten piękny okres zdobyciem tytułu MP juniorów.
Pyt.
Hokej po dziś dzień zawładnął twoim życiem , czy są jeszcze poza nim inne dyscypliny sportowe , które potrafią wzbudzić u ciebie większe zainteresowanie ?
J.S.Od 3 klasy szkoły podstawowej, moją lekturą podstawową był …dziennik „Sport” lub „Tempo”, kolekcjonowałem tygodnik „Sportowiec” oraz tworzyłem albumy z ciekawych wydarzeń sportowych. Życie pozaszkolne spędzałem na …podwórku, grając w piłkę nożną, hokej, koszykówkę, „kartofla”, kapsle, podchody,jeżdżąc na rowerze, hulajnodze lub rywalizując z kolegami w klubowej świetlicy w ping ponga i piłkarzyki . Kieszonkowe wydawałem na prasę, kino, kapustę kiszoną i świeże bułeczki w piekarni u „Kajcika”. Fascynował mnie sport jako całość. Posiadałem wiedzę, której nie powstydziłby się niejeden redaktor sportowy, jednak to hokej stał się moją pasją i jak tylko nadarzyła się możliwość, chodziłem na treningi innych grup, by dodatkowo pobawić się w ten piękny sport.
Nigdy nie byłem i nie jestem typem „kanapowca”. Uważam, że takie dyscypliny jak hokej czy żużel wręcz należy oglądać na żywo. Grając w Toruniu, zaraziłem się żużlem. Bywałem na prawie wszystkich meczach ligowych, poznałem wielu zawodników i jak tylko czas pozwoli wrócę do kibicowania tej dyscyplinie, gdyż czuję sporo przyjemności w jej oglądaniu, słuchaniu ryku silników i czując zapach spalin. Na początku lat 90-tych, byłem częstym gościem na meczach koszykówki Stali Bobrek, a następnie – w latach prosperity – Pogoni Ruda Śląska. Fascynowały mnie nocne transmisje NBA z udziałem Michaela Jordana, Magica Jonsona i innych. Jak wszyscy starałem się być na ważnych meczach klubowej i reprezentacyjnej piłki nożnej, a obecnie kibicuję i bywam na stadionie Szombierek Bytom, mając naocznie w pamięci ich zeszłe sukcesy. Tak naprawdę każda forma rywalizacji sportowej na wysokim poziomie jest w stanie mnie wciągnąć, choć gry bezkontaktowe (np. siatkówka) nie wyzwalają u mnie już tak pozytywnych reakcji.
Pyt.
Sporo miejsca poświęciliśmy Twojej drodze do sukcesów , może co nieco chciałbyś nam opowiedzieć o swoim życiu prywatnym
J.S.Urodziłem się 04.09.1970 roku w Bytomiu i tam też – na „Knajfeldzie” przy ulicy Pułaskiego – z rodzicami zamieszkałem. Byłem jedynakiem. W 1990 roku przeprowadziłem się do Rudy Śląskiej (Karmańskie), gdzie 3 lata później, w pobliskim kościele wziąłem ślub. W grudniu 1993 roku urodziła się moja córka
Marcelina, która obecnie studiuje na Uniwersytecie Medycznym w Katowicach. W 1999 urodził się syn Maurycy, który próbuje pójść w moje ślady i trenuje hokej. Jest systematycznym i pracowitym człowiekiem, a także świadomym jak wiele wysiłku należy włożyć, aby marzyć o sukcesach w tej trudnej dyscyplinie sportu. Od 10 lat żyję w związku partnerskim z Małgosią – cudowną kobietą, dzięki której odnalazłem sens życia nie tylko dla siebie i moich kochanych dzieci, ale także dla innych. Dzięki Niej odkryłem w sobie wiele talentów, których w innych okolicznościach nigdy bym nie rozwinął. Od 8 lat mieszkamy wspólnie na ulicy Piasecznej w Orzegowie, czyli raptem ok. 3 km w linii prostej od miejsca, w którym się urodziłem i wychowałem. Do Burlocha mam 300 metrów, a tam oprócz pracy, czeka na mnie moje trzecie dziecko – RTH Zryw Ruda Śląska. Historia w tym wypadku zatoczyła koło. Znowu mam wspaniały, pełen ciepła dom, motywacje do pracy i satysfakcje z pierwszych, małych sukcesów. Były i są też ciężkie chwile, jak te związane ze śmiercią moich rodziców. Rok temu ojciec, a 30 stycznia bieżącego roku zmarła moja mama. Oboje chorowali i przeżyli jedyne 65 lat, a dla długo cierpiącej matki, śmierć była tak naprawdę …wybawieniem. Pracuję w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji, prowadzę działalność gospodarczą oraz trenuję młodzież w Zrywie. Ponadto jako prezes zarządzam klubem, a w Śląskim Związku Hokeja na Lodzie będąc wiceprezesem, kieruję wydziałem wyszkolenia. Prywatnie udzielam się jako felietonista – amator, aranżuję i sam kompleksowo wykonuję prace budowlane i… niestety zbyt mało czasu poświęcam najbliższym.
Pyt.
Jak znalazłeś się w Orzegowie?
J.S.10 lat temu, zrażony nieudolnością działaczy hokejowych, postanowiłem pójść do „normalnej” pracy i złożyłem podanie o przyjęcie do MOSiR Ruda Śląska. Po rocznym oczekiwaniu, zatrudniono mnie na naturalnym lodowisku w Orzegowie. Moje małżeństwo w tym czasie się rozpadło i równolegle szukałem dla siebie własnego lokum. Znalazłem przy ulicy Piasecznej i w ten sposób całe swoje życie związałem z tą dzielnicą. Mieszkanie przez kolejne 6 lat własnoręcznie remontowałem i dzisiaj mam pełną satysfakcję, że z ruiny, stworzyłem coś naprawdę ładnego i funkcjonalnego.
W pracy podobnie. Przyzwyczajony do pewnych standardów, irytowały mnie nędzne warunki, w jakich mieszkańcy korzystali z lodowiska. Zamrażany na okres max 2-3 tygodni, marnej jakości lód. Wokół niego obskurne, metalowe bandy, z niebezpiecznymi, betonowymi krawężnikami wewnątrz. W narożnikach 4 latarnie z żarówkami o bardzo słabej mocy. Przyległy do lodowiska rozpadający i gnijący budynek, z jednym – nadającym się do użytku – pomieszczeniem dla ludzi.
Łyżwy w wypożyczalni z zeszłej epoki, ostrzone na tzw. rowek – kątówką do metalu. Od razu zamierzałem coś zmienić, ale w tym czasie w mieście nastał czas na realizację dziwnej koncepcji, aby za kwotę 1 mln złotych wybudować w Orzegowie odkryty basen !!!? Brałem udział w pracach na tym obiekcie i powiem szczerze większej prowizorki w życiu nie widziałem. Skazana z góry na niepowodzenie inwestycja, szybko przepadła. Pozostał niesmak, zmarnowane pieniądze, ale też trochę materiałów budowlanych, które po wielu zabiegach u dyrektora MOSiR udało się wykorzystać na remont „budy”. Metr po metrze, pomieszczenie za pomieszczeniem, czyli tzw. systemem gospodarczym, ostatecznie zostało wyremontowane ponad 250 metrów kwadratowych! Pokazując, że można zrobić coś z niczego, „znalazły” się środki na naprawę elewacji oraz dachu budynku, co zwieńczyło marzenia o …normalności.
Równocześnie zrodziła się u mnie myśl, aby zorganizować w Orzegowie „zabawy w hokej”. W Polsce w tym czasie nastawała moda na „Białe orliki”, a ja swoimi kanałami próbowałem przekonać ówczesne władze o słuszności wybudowania u nas sztucznego lodowiska, lecz w odróżnieniu od małych orlików – pełnowymiarowego. Wiele zakrętów przebyłem w dążeniu do realizacji tego projektu. Początkowo wypożyczono przez MOSiR malutkie lodowisko o wymiarach 20x30m, które ostatecznie wykupiono, a dzisiaj służy mieszkańcom Bykowiny, Nowego Bytomia czy też Halemby. W Orzegowie najpierw powstało lodowisko na …piasku, by ostatecznie wybudować profesjonalną, betonową płytę, z wydajnym agregatem chłodniczym.
Oczywiście bez przychylności władz miasta nic by nie powstało, ale sporą rolę odegrał wówczas dyrektor MOSiR – Henryk Poppe, który bardzo pomógł sprawie. Mając prawie pewność, że obiekt powstanie, pozostało jedynie założyć klub hokejowy. Na moje zaproszenie pojawił się Rudzie Śląskiej Mariusz Czerkawski i w maju 2007 zwołałem zebranie założycieli Rudzkiego Towarzystwa Hokejowego „Zryw” Ruda Śląska. Lodowisko oddano do użytku w grudniu 2008 roku i z tą chwilą ogłosiłem pierwszy nabór do szkółki hokejowej.
Rudzkie Towarzystwo Hokejowe ,,Zryw”
Dzisiaj w klubie jest ok. 50 dzieci, na co dzień gramy w 2 kategoriach wiekowych – Żak Starszy oraz minihokej, a od września będą to 3 grupy rozgrywkowe. Problemów i przeszkód jest wiele, ale od tego są ludzie, którzy deklarują pracę w zarządzie aby sobie z tym radzić. Jestem przekonany, że nasz klub doczeka się wartościowych graczy, a w przyszłości będzie wzorem do naśladowania dla jemu podobnych. A jeżeli nad obiektem powstanie dach, ściągnę do Orzegowa gwiazdy sportu z pierwszych stron gazet, by okoliczne dzieci i młodzież miały jeszcze większą motywację do pracy nad sobą.
Pyt.
Właśnie skoro mowa o dachu , czy naprawdę on jest temu lodowisku potrzebny , z różnymi opiniami na ten temat można się było spotkać .
J.S.Aby rozwinąć skrzydła potrzebujemy obiektu, który oprócz tego, że będzie funkcjonował o kilka miesięcy dłużej, polepszy jakość oferty treningowej dla naszych dzieci oraz spowoduje możliwości promocji Orzegowa w Polsce i zagranicą. Zadaszenie lodowiska jest kluczowym elementem polepszenia istniejącej już infrastruktury. Obecnie, przy okazji planowania jakichkolwiek imprez, musimy wziąć pod uwagę przede wszystkim warunki pogodowe. Jeżeli dla przykładu miałby to być mecz reprezentacji Polski juniorów z Austrią, wstępne ustalenia mszą zapaść ok. 6 miesięcy wcześniej. Jak przewidzieć w tym momencie aurę? A musimy pamiętać, że nie chodzi wyłącznie o jakość obserwacji meczu przez widzów. Najistotniejsza jest jakość lodu, a przy wiecznie padającym deszczu, śniegu, fruwających liściach, brudzie w wożonym na kołach rolby, nie da się tego zrobić.
Staram się, aby tafla naszego lodowiska była w jak najlepszym stanie, ale często jest to zadanie zbyt trudne do zrealizowania. Ponadto kwestia oświetlenia, które może być wówczas osadzone centralnie nad płytą. W chwili obecnej halogeny są zamocowane na słupach, światło się rozprasza i pomimo dość sporej liczby luksów na lodowisku jest ciemno. Pozostają kwestie czysto ekonomiczne. Jak dowodzą badania szeregu inwestycji związanych z zadaszaniem lodowisk (ostatnio Łódź oraz Poznań), poziom oszczędności energii elektrycznej wynosi w przedziale 20-40%. Na obiekcie odkrytym największe szkody wyrządza słońce. W miesiącu marcu, już przy temperaturach +5 stopni tafla potrafi się roztapiać w miejscach jego oparcia.
Wielokrotnie powtarzam, że zadaszenie lodowiska to nie jest wymysł Zrywu. Za poprzedniej kadencji, poprzez radnego Zbigniewa Domżalskiego złożono petycję w tej sprawie, podpisaną przez 1663 mieszkańców, głównie Orzegowa i Goduli. Obiekt w większości służy rekreacji (ślizgawki) oraz szkołom, które codziennie w godzinach porannych korzystają w ramach lekcji, z tej formy wychowania fizycznego! Wiosną, lodowisko zmienia się w boisko i korzystają z niego amatorzy piłki nożnej oraz tenisa ziemnego. W tym zakresie również poprawi się jakość oferty sportowej. Ponadto będzie można w okresie letnim zaplanować szereg imprez kulturalno – rozrywkowych, gdyż zlikwidujemy ryzyko niesprzyjającej aury. Mógłbym wymienić jeszcze kilka argumentów, ale tak naprawdę to nic nie zmieni. Gdyż według mnie ludzie, którzy tak naprawdę są krytyczni wobec tego pomysłu, mówią to z przekory lub pragną na negowaniu zbić własny – różnego rodzaju – kapitał. Poza tym zbyt często w pewne sprawy ingerują urzędnicy, którzy doradzają nie mając pojęcia o specyfice tematu. W Rudzie Śląskiej zaciera się granica pomiędzy sportem a rekreacją, szkoleniem, a zabawą w sport, zawodowstwem, a amatorstwem.
Wielu wydaje się, że jak jeżdżą na rowerze to są kolarzami, a jeśli biegają za piłką to są piłkarzami. Wystarczy rok, dwa lata potrenować i odnoszą krajowe sukcesy! Ostatnie Igrzyska Olimpijskie i osiągnięcia naszych sportowców dobitnie pokazują ile „kosztuje” sukces. Jestem pełen nadziei, że w 2022 roku olimpiada zagości w Krakowie. Być może jednym z uczestników meczy hokeja na lodzie będzie rudzianin i udzielając wywiadu wspomni, że podobnie jak niegdyś Zbyszek Bródka swoje pierwsze kroki stawiał na odkrytym lodowisku, tyle że w Orzegowie.
Być może za kilka lat któryś z tych młodych hokeistów pójdzie w ślady swego trenera
Pyt.
Należysz do grona osób o których się u nas mówi …nic lepszego Orzegowa nie mogło spotkać .Założyciel klubu , prezes , szkoleniowiec i wychowawca w jednym .Ktoś kto potrafił licznej grupie młodzieży stworzyć ofertę pożytecznego spędzenia czasu . Praca u podstaw z młodzieżą nie miała by większego sensu gdy ktoś kto z nią pracuje nie potrafiłby przelać na nią swojej pasji . Ty wyjątkowo sprawnie wszczepiłeś sportowego bakcyla grupie młodych adeptów hokeja .To gwarancja ,że będą próbować dążyć do ciągłego doskonalenia swoich umiejętności w drodze po najwyższe sportowe cele .
J.S. Do wszystkiego za co się zabieram, podchodzę z pełnym zaangażowaniem. Mimo to nie czuję powołania trenerskiego. Staram się przekazać wiedzę nabytą przez wiele lat kariery zawodniczej, ale uważam, że trener powinien się stale dokształcać, brać udział w przeróżnych szkoleniach lub pracując na co dzień u boku cenionego fachowca. Na poszerzanie wiedzy trenerskiej nie pozwala mi czas, a ponadto bardziej widzę się w roli organizatora, koordynatora, bądź jak kto woli człowieka od kreowania pewnych działań.
W klubie jest wiele uzdolnionych dzieci. Jedni ruchowo, drudzy posiadają zmysł do gier zespołowych, kolejni są mocni psychicznie, fizycznie lub motorycznie. Trudno ocenić co zdecyduje o ewentualnej karierze zawodnika w przyszłości, gdyż jak wcześniej powiedziałem, jeśli zabraknie jednego z wielu elementów gracza kompletnego, kończy się bajka o wielkim hokeju.
Dopóki ja, rodzice i nasi wychowankowie będziemy uważać, że praca w klubie daje progres ich umiejętności, będą szkoleni w Zrywie. Jeśli na pewnym etapie stwierdzę, że prawidłowy rozwój jest zagrożony, pierwszy spróbuję znaleźć inne rozwiązanie. Nasi najstarsi wychowankowie (rocznik 1999’, m.in. mój syn) właśnie w tym kierunku podążyli, gdyż zmienili rudzkie gimnazjum na sportową – hokejową szkołę w Bytomiu, do której notabene sam w przeszłości uczęszczałem. Po półrocznym okresie obserwacji, poza progresem związanym z rozwojem fizycznym zawodników nie zauważam specjalnych walorów tej zmiany. To pierwszy sygnał, że nie zawsze ilość (godzin spędzonych na lodzie) przechodzi w jakość. Z drugiej strony troszkę za wcześnie na ferowanie ostatecznych opinii w tym względzie, gdyż w hokeju niektóre efekty wykonanej pracy, są zauważalne dopiero w późniejszym czasie.
W Polsce jest ok. 1500 młodych hokeistów . Większość z nich marzy, by w przyszłości zagrać w ekstralidze, reprezentacji Polski, KHL lub NHL. Z historycznej matematyki wynika, że tylko garstka znajdzie się w tym elitarnym gronie. Jeśli za 5-8 lat będzie nim 1 zawodnik Zrywu, pęknę z dumy!
Siłą klubu są rodzice naszych podopiecznych. Bez ludzi pokroju Państwa Himmel, bylibyśmy biedni w energię, kreatywność i taką zwykłą ludzką twarz. Staramy się być klubem rodzinnym. Organizujemy coroczne pikniki, spotkania wigilijne itp., by oprócz sportu pielęgnować wartości, o których często zapominamy w tym sportowym „wyścigu szczurów”
Jerzy Sobera przez całą swoją karierę był niezwykle lubiany i szanowany przez kibiców w swym macierzystym klubie Polonii Bytom gdzie zaczynał i kończył swoją karierę .
Na zdjęciu wizerunek Jurka Sobery na bilecie wstępu na mecz jego drużyny Polonii Bytom
Pyt.
Muszę o to zapytać ; jak Ci się mieszka w Orzegowie ?
J.S.W Orzegowie czuję się doskonale. Zanim tu zamieszkałem, słyszałem opinie przedstawiające dzielnicę głównie w negatywnym świetle. Pomimo tego, że wiele brakuje aby mieszkańcom żyło się komfortowo, są przesłanki ku temu by było lepiej. Zauważam to głównie na Burlochu, gdyż tam spędzam najwięcej swojego czasu.
Gdy 10 lat rozpocząłem pracę w MOSiR, nie można powiedzieć aby to miejsce tętniło zdrowym życiem. Alkohol lał się strumieniami, nasypy wokół spełniały rolę legowisk, a awantury i bójki były tygodniowa normą. Zimą, budynek w którym obecnie mamy siedzibę klubu, służył nie tylko klientom lodowiska. Na zapleczu zbierali się smakosze tzw. atomów, raz po raz dochodziło do incydentów z ich udziałem, a akty wandalizmu były na porządku dziennym.
W chwili obecnej (pomijam okres budowy boiska) od rana do wieczora można tutaj spotkać biegaczy, amatorów nordic-walking, rowerzystów, liczne grupy szkolne i sportowe. Przy sprzyjającej aurze spacerują wokół boiska całe rodziny, dzieci biegają za piłką lub puszczają latawce, a na sztucznej płycie gromadzą się spore grupy młodzieży. To taka nasza mała satysfakcja, że wraz z hokejem powróciła moda na sport, rekreację i wypoczynek w tym miejscu!
Pyt.
W poprzedniej kadencji startowałeś w wyborach samorządowych , następne już za kilka miesięcy , czy spróbujesz jeszcze raz swoich sił
J.S.Jeśli chodzi o wybory samorządowe, to padły już pewne propozycje, choć nie do końca jestem przekonany z której listy wystartuję. 4 lata temu spróbowałem swoich sił po raz pierwszy i ostatecznie kilkanaście głosów zabrakło bym znalazł się w dzisiejszej Radzie Miasta. W zbliżających się wyborach liczę na wynik dużo lepszy, gdyż swoją konsekwentną pracą i działaniem udowadniam, że potrafię budować, a nie burzyć. Kwestia czy wyborcy to docenią, gdyż pomimo narzekań na stagnację i brak zmian na lepsze, wciąż głosują na te same nazwiska licząc, że tym razem coś się zmieni. Nie startuję w celu uzyskania jakiegoś przywileju. Po ostatnich wyborach otrzymałem nominację do społecznego i opiniotwórczego ciała w urzędzie miasta, czyli Rady Sportu. Przyjąłem ją, by po roku pracy zrezygnować. Stwierdziłem, że sport zaczął się mieszać z polityką i zamiast rozmawiać o budowaniu strategii, dyskutowano głównie komu dać, a komu zabrać. Smutne, ale przy rudzkim sporcie manipuluje zbyt duża ilość doradców, którzy w efekcie spychają nasze miasto na margines tak znaczącej sfery życia publicznego.
Pyt.
Czy na zakończenie korzystając z okazji mógłbyś czytającym ten wywiad przekazać istotę tego co niesie za sobą sport , przekonać dzieci do uprawiania hokeja .
J.S.Jeśli można w jakiś sposób podsumować ten wywiad to chciałbym, aby dzieci, młodzież i ich rodzice dowiedzieli się, że sport to wspaniała przygoda, a hokej w tej mierze jest na szczycie hierarchii. Ostatnie Igrzyska, a w szczególności Zbyszek Bródka udowodnił, że można zrobić coś z niczego i każdy może być kimś. Nie wszystkim dane będzie osiągnąć szczyt, ale każdy kto przejdzie przez kierat tak trudnej dyscypliny sportu, poradzi sobie w świecie walki o godne życie.
I stąd apel. Przyprowadzajcie dzieci na hokej. Początkowo uczymy jedynie jazdy na łyżwach, nawet 4 – latków i od tzw. zera. Trenujemy 11 miesięcy w roku. Każdy dostaje nieodpłatnie kompletny sprzęt sportowy. Nie pobieramy składek. A frajdy w tym co niemiara.
Treningi na orzegowskim lodowisku rozpoczynają już ci najmłodsi
* Z Jerzym Soberą rozmawiał Jerzy Porada *
Orzegów 2014 rok