.
W Orzegowie  nie mieszka już od  36 lat,dokładnie tyle, ile wcześniej w nim  spędził.Tu się wychował ,tu chodził do szkoły,tu pracował ,tu założył rodzinę.Z tym miejscem wiąże się  cała jego młodość.
Kiedy na początku lat  80.  nadarzyła się okazja wyjazdu do Niemiec,tak jak wielu mieszkańców naszego regionu  w tamtym czasie, skorzystał z niej, by tam ułożyć sobie życie.

 

Wyprowadził się z Orzegowa ,ale po dziś dzień Orzegów nie wyprowadził się z niego

 

Jerzy  Osdarty to  skarbnica wiedzy o Orzegowie, prawdziwy pasjonat  tego miejsca, nie mogło też stać się  inaczej, od samego początku zaangażowany w sprawy Orzegowa- aktywny członek niem.oddziału Towarzystwa Miłośników Orzegowa. Od 2021 roku posiadacz  statuetki   ,,Ambasadora Orzegowa”.
.
Po raz pierwszy  mieliśmy  okazję  się poznać   w 2005 roku podczas festynu z okazji 700 lecia Orzegowa. Swoim zwyczajem  starał się  wykorzystując sytuację ,że na miejsce tej imprezy przybyło wielu mieszkańców naszej dzielnicy,  docierać szczególnie do tych zwłaszcza  starszych osób, by wypytywać ich o interesujące go fakty z przeszłości Orzegowa.
Zawsze wtedy sporządza notatki , które wzbogacają jego wcześniejsze skrzętnie zbierane materiały dotyczące naszej dzielnicy.
.
Kiedy podszedł do mojego ojca wypytując go o pewne sprawy ,wspomniałem mu o istniejącej już wtedy choć dopiero raczkującej stronie orzegowskiej. Był to jak się okazało ten moment, w którym zawiązała się nasza znajomość na długie lata.
Od czasu kiedy wyjechał z Polski każdego roku przynajmniej raz, na kilka dni pojawia się w Orzegowie .W  jego dotychczasowych pobytach w kraju zmieniło się to ,że od tej pory w  jego żelaznym zestawie zaplanowanych odwiedzin  zawsze tych samych miejsc i znajomych doszły spotkania ze mną.
To zawsze ten czas gdy wspomnieniom nie ma końca, ale też to wtedy uzupełniamy swoją wiedzę o pewne interesujące nas fakty.Dla mnie to często pożywka do kolejnych tematów  na stronę.

 

Spacer po Orzegowie – wędrówka do przeszłości 

 

.
 Tym razem po raz pierwszy postanowiliśmy się  umówić  na wspólny  spacer po Orzegowie , a tak właściwie na sentymentalną , pełną wspomnień  wędrówkę do przeszłości.
Mając na uwadze, to że obaj tym miejscem  jakoś wyjątkowo  żyjemy, zanosiło się na dłuższą przechadzkę. Mamy swoje lata , więc odpoczynek po drodze też musiał być , ale nawet wtedy przysiadając na ławce nie schodziliśmy z tematu przewodniego jaki towarzyszył nam podczas spaceru.  Orzegów dawniej i dziś, przy czym o tym  co dawniej zdecydowanie więcej miał do powiedzenia mój gość  ,sam za to mogłem przekazywać mu  te bardziej aktualne informacje.
.
.
Rok 2005 Reprezentujący grupę niemiecką Jerzy Odarty z Józefem Szopą (na pierwszym planie) podczas imprezy uświetniającej obchody 700 lecia Orzegowa.
.
.
2013 r.Ratusz. J.Osdarty w roli przewodnika i tłumacza podczas wizyty J.Dolezicha syna związanego z Orzegowem cenionego malarza i pisarza Norberta Dolezicha
.
Ostatni tak długi spacer po Orzegowie odbył w 2013 roku, kiedy to na jego zaproszenie do Polski przybyli syn i siostrzenica Norberta Dolezicha autora książki ,,Ich kam aus Orzegow”, lirycznej opowieści o przedwojennym Orzegowie z czasów młodości autora, w której w lekko sielankowych , swojskich klimatach przedstawił życie tutejszych mieszkańców, swojej rodziny, beztroski czas swojego dzieciństwa , przy tym zrobił to tak emocjonalnie i ekspresyjnie, że kiedy to czytały jego dzieci często  usilnie odczuwały potrzebę odwiedzenia tego miejsca.
.
Ziściły się w końcu  marzenia Johannesa ,syna Norberta Dolezicha. Stało się tak głównie za sprawą Georga Osdartego, ( tym imieniem posługuje się  w miejscu gdzie obecnie mieszka) który w tym momencie nie tylko stał się tłumaczem, ale też przewodnikiem po miejscach opisanych w książce.
 Johannes i jego kuzynka Maria   po wielu latach  mogli poznać miejsce w którym mieszkał jego ojciec , szkołę w której jego dziadek  Józef był  w latach 1910 -1920 kierownikiem (36).
Odwiedzono ratusz i siedzibę TMO , gdzie niemieccy goście spotkali się z członkami tej organizacji..Nie można było nie  wybrać się na tak pięknie opisywany przez Norberta Dolezicha Machnik .Na starym cmentarzu orzegowskim gdzie spoczywa ich dziadek  zapalono znicz.
.

.

To właśnie od starego cmentarza rozpoczęliśmy nasz spacer po Orzegowie.
Obydwa cmentarze ,ten stary i ten komunalny są za każdym razem  tym miejscem gdzie co roku nasz gość  spędza wyjątkowo dużo czasu. Przychodzi tu nie tylko by zadbać o groby najbliższych , które się tam znajdują, zapalić na nich znicz, ale  to tu też  zwłaszcza w dniu  1 listopada  łącząc się w zadumie i refleksji wraz z napotkanymi znajomymi dzieli się z nimi wspomnieniami o bliskich zmarłych ,a  zwykle też o czasach minionych zwłaszcza z odległych lat swojej młodości.Takie rozmowy mają w tym dniu swój specyficzny klimat ,a że Georg czuje się w nim wyjątkowo dobrze , tego dnia potrafi na cmentarzu spędzić dobrych kilka godzin.Prozaiczna prawda też jest taka ze , gdzie najłatwiej  spotkać dawnych znajomych jak  nie w ten dzień w takim miejscu.

 

.
.
Na  starym cmentarzu spotykamy naszego kolegę z TMO, Jurka Kasperka , co akurat nie jest jakby się mogło wydawać szczególnym przypadkiem , bo w tym okresie łatwo tam na niego trafić, chociażby  podczas koszenia  trawy na cmentarzu czy  wielu innych pracach  porządkowych na  naszej nekropolii.

Nie kryjemy ogromnego szacunku  dla kogoś , o tak   niespożytej energii , niezliczonych  pomysłach , podejmowanych inicjatywach   i niespotykanym darze organizatorskim , a do tego potrafiącego  swymi aktywnymi działaniami jak nikt , zarazić innych.

Nie piszę tego  w tym miejscu by  wyjątkowo głosić tu jakieś hymny pochwalne pod jego adresem ,a po to by przy okazji wspomnieć o  takich ludziach jak on,  którzy bezinteresownie zajmują się czymś pożytecznym, służącym  naszej dzielnicy, a nie zawsze jest sposobność by  jakoś ich docenić.

.

Po krótkim spotkaniu trzech Jurków ,udaliśmy się  już  teraz tylko we dwóch w głąb cmentarza. Tu moglibyśmy spędzić kilka godzin,bo paradoksalnie im ten cmentarz jest starszy tym dowiadujemy się o nim ,a szczególnie o tu spoczywających coraz więcej interesujących informacji.
Tym razem skupiliśmy się na kilku zaledwie miejscach.
.
.
Tu spoczywa jego prababcia, Elżbieta Osdarty zd.Burek (1847-1915) Postaci tej należy przypisać wielkie zasługi dotyczące obecnej powierzchni cmentarza.
Otóż teren  mniej więcej od krzyża do ogródków  był prywatnym gruntem Elżbiety Osdarty. W momencie gdy powstał nowy kościół ,a jednocześnie znacznie wzrosła liczba ludności w Orzegowie ,co skutkowało brakiem miejsc na parafialnym cmentarzu, właścicielka  tegoż gruntu bezinteresownie przeznaczyła go pod nową część tego cmentarza.
.
.
Zatrzymujemy się przy nagrobkach zasłużonych postaci związanych z Orzegowem. Dzielimy się  nabytą wiedzą  na ich temat. Stary cmentarz to takie miejsce , które jest w stanie nam przekazać wiele historii Orzegowa poprzez życiorysy  spoczywających tu jego mieszkańców.
.
.
Mauzoleum tragicznie zmarłych górników kopalni Gothard. Ten pomnik  na zawsze pozostanie nie tylko miejscem zadumy nad losem tych nieszczęśników, lecz symbolem jednym już z nielicznych,  ponad 200 letniego istnienia górnictwa na tej ziemi.
.
.
To nie do końca tak, że każdy gość z Niemiec, który przybywa do Orzegowa koniecznie zagląda do sklepu Kusia i kupuje tam jego wyroby. W tym przypadku to również wieloletnia przyjaźń z jednym z obecnych właścicieli zakładu ,Cześkiem Kusiem  zapoczątkowana z okresu gdy jako kilkuletnie dzieciaki razem  grali na akordeonie w zespole Huloka. Później w dorosłym życiu wiele razy w różnych sytuacjach mogli zawsze na siebie liczyć. Każdy pobyt w Polsce to obowiązkowa wizyta u Czesia.
.
.
Idziemy  ulicą Gliwicką docierając na sam jej koniec. Podziwiając nowe oblicze tego wcześniej mocno zaniedbanego budynku dowiaduję się ,że było to przed wojną dosyć znaczące miejsce.
Na parterze znajdowała się restauracja ,  nazywana ,,U  Glucha”. Odbywały się tam liczne spotkania towarzyskie i zabawy.Tam też na przełomie lat20/30 swe spotkania miało Stowarzyszenie Katolickiej Młodzieży Męskiej.
.
O tym  stowarzyszeniu  J.Osdarty  wiele się dowiedział  od swojego ojca,który  wstąpił do niego w 1929 roku.  W latach  1933-1935  był skarbnikiem ,a do końca sierpnia 1939 roku pełnił tam funkcję prezesa  (teraz Georg tam u siebie  jak powiedział erbnął  po ojcu to ,że  jest od lat skarbnikiem w związku działkowiczów)Po ojcu, który prowadził dział ślusarski , też  przejął zmiłowanie do zawodu.Jako ślusarz na powierzchni i pod ziemią w kop.Karol  przepracował niecałe 10 lat , następne 10 do wyjazdu za granicę  zatrudniony był w rudzkim Zamecie.
.
.
   Idziemy dalej. Wymieniamy się informacjami. Ja dowiaduję  się o historii  miejsc, które mijamy ,sam zaś przekazuję to wszystko co wiąże się z tym co dzieje się u nas obecnie ,a w niektórych przypadkach też wybiegam trochę  w przyszłość.  Tu wkrótce tak jak przed kilkudziesięciu laty ma znowu zostać uruchomiony  szlak kolejowy  ze stacją kolejową w Orzegowie .A tuż obok  przez teren Machnika ma przebiegać nitka trasy drogowej tzw.N-S ki .
Mój przyjaciel przywykł już do takich informacji , bo niemal za każdym razem ,kiedy tu przyjeżdża zawsze napotyka na nowe inwestycje ,które  jak   jednomyślnie obaj  je  oceniamy korzystnie wpływają na wizerunek Orzegowa.
.
.
Machnik skąpany we wrześniowym słońcu wciąż fascynuje. Wspominamy to miejsce z rozrzewnieniem , bo wiąże się z naszym beztroskim okresem dzieciństwa.Tu zawsze mogliśmy poczuć  nieskrepowaną swobodę wymknąć  się choć na chwilę spod czujnej opieki rodziców. Poobcować z  naturą  na całkiem sporej  przestrzeni  niemal dziewiczych terenów.Takich nieskażonych zabudową terenów wokół nas jest już coraz mniej ,a wiele wskazuje ,że i tu pojawi się asfalt i beton.
.
.
To też poniekąd odwołanie do przeszłości.Dziś widok niecodzienny a, jeszcze kilkadziesiąt lat temu wszelkie zwierzęta hodowlane czy drobny inwentarz były czymś w Orzegowie powszechnym.
W końcu przez kilka wieków praktycznie aż do początku XX wieku byliśmy wioską z polami uprawnymi i hodowlą tych zwierząt.
Przy okazji będąc w tym miejscu dowiedziałem się wiele szczegółów o pobliskim miejscu gdzie kiedyś w nieistniejącym już budynku mieszkał dróżnik o nazwisku Machnik .To od niego wzięła się nazwa  tego rozległego sięgającego po Rudę i Bobrek terenu.
.
.
To jedno z tych miejsc, które  co dopiero  niedawno  powstało. Kolejne zaskoczenie i przy okazji przypomnienie  o tym  co tam było kiedyś .A znajdujemy się w drodze powrotnej z Machnika w kierunku na  ul.Plater. W miejscu gdzie kiedyś była koksownia  od jakiegoś czasu  istnieje baza autobusowa.
.
.
Zanim spoczniemy nieco w parku na terenie dawnej koksowni udajemy się w stronę istniejącego na  jego obrzeżach  zakładu produkującego watę cukrową.
Ale nie sam zakład nas interesuje i jego produkcja ,a jedno z zabudowań znajdujących się na jego terenie.
Przez wiele lat zanim zrewitalizowano  obszar , w którym dziś jest ten piękny park, teren był totalnie zdegradowany i niemal w całości gęsto  zarośnięty .
Dostrzeżenie zakładu od ul.Hlonda było prawie niemożliwe.Nikt też więc specjalnie nie miał okazji dotrzeć w to miejsce i przyjrzeć się mu.
.

Starsi mieszkańcy Orzegowa  wciąż pamiętali ,że swego czasu istniała  tam Sokolnia – sala Towarzystwa Gimnastycznego ,,Sokół” ,którą oddano do użytku w sierpniu 1936 roku .Potem jakoś tak się przyjęło,że tej hali już nie ma ,została jakiś czas temu zburzona .

Tymczasem co odkryliśmy tuż po tym jak odsłoniło się nam to wcześniej niedostępne miejsce okazuje się ,że  sala Sokoła przetrwała i ma się teraz po zaadaptowaniu ją na użytkowanie firmy ,,Admar” dobrze.
Jerzy Osdarty jako dziecko miał tam okazję bywać ,a też wiele o działalności ,,Sokoła” i tego co odbywało się w tej sali dowiedział się od swoich rodziców..Wcześniej zanim powstała Sokolnia  na terenie tym znajdowała się cegielnia, w której pracował jego dziadek.
.
.
Dychnąć się na koksach, jakże  to inaczej dzisiaj wybrzmiewa niż przed kilkudziesięcioma laty
.
.
To  dom rodziny  Jerzego Osdartego. Tu się urodził  i mieszkał do 1974 roku kiedy to po ślubie przeprowadził się na Kasarnie. Okna miał  od strony podwórka, które graniczyło murem z koksownią.
  Łatwo sobie wyobrazić jak uciążliwe to było sąsiedztwo .
Sam mieszkałem niewiele dalej  i pamiętam ten charakterystyczny zapach,a raczej smród ,który stamtąd się wydobywał.
.
.

Ta tablica zawieszona na budynku , który dziś stoi w miejscu wyburzonego w 2004 roku Domu Kultury została ufundowana m.in ze składek członkowskich niemieckiego oddziału TMO.Wszyscy jednym głosem w ten sposób chcieliśmy upamiętnić to tak wyjątkowe dla kilku pokoleń miejsce.

.

To w murach tej placówki  Jerzy Osdarty we wrześniu 1962 roku rozpoczął naukę gry na akordeonie. Lekcje  pobierał zarówno od R.Panica jak i E.Huloka. Trwało to pięć lat. Pozostały mile wspomnienia .Wraz z zespołem jeździł na koncerty do różnych miast na Śląsku i poza nim m.in koncertował  w Warszawie podczas dożynek w 1964 roku.

Z akordeonem nie rozstaje się ani na chwilę. Jak tylko się da przyjeżdża na jubileuszowe koncerty do Polski, a  u siebie w Niemczech gra już w tamtejszym  zespole od 25 lat.
.
Przechodząc obok  naszej świątyni , wspomina  jeszcze o  swoim  ojcu , który był przez wiele lat mocno zaangażowany  w sprawy kościoła i parafii .Nie tylko był aktywnym członkiem wspomnianego SKMM, ale też często przychodził z pomocą proboszczowi w sytuacjach gdy trzeba było dokonać  jakichś mniej lub bardziej poważnych napraw,  sprawdzał się wtedy jako tzw.złota rączka.W procesjach Bożego Ciała  chodził z baldachimem .Jego ojciec,  a dziadek Jerzego był kowalem i to on m.in przyczynił się do powstania ogrodzenia dookoła kościoła i probostwa.
.
.
To również jedno z tych miejsc, którego w ostatnim czasie gdy odwiedza Orzegów nie omija , choćby dlatego ,że  tędy zmierza udając się  do galerii Czapla , która jest zarazem siedzibą naszego Towarzystwa .Przy okazji trochę sobie opowiedzieliśmy o historii tego miejsca .Nigdy  nie jest tak ,że czegoś nowego jeden od drugiego się nie dowie..
.
Dla niewtajemniczonych , po kolei .Tam gdzie jest biblioteka , czyli główny budynek  Cisu ,znajdowała się od  ok.1895 roku aż do czasu wybudowania nowego kościoła tj. ok. roku 1912 pierwsza orzegowska plebania.Budynek gdzie znajduje się obecnie galeria i restauracja to dawna wozownia i budynek gospodarczy należące do plebanii, tam gdzie znajduje się rynek w czasie gdy była tu plebania, ale i potem w późniejszym  okresie gdy budynek plebanii zaczął pełnić funkcję  ośrodka zdrowia i mieszkał tam jakiś czas lekarz znajdował się sporych rozmiarów ogród .Ale jeszcze wcześniej bo już pod koniec XIX wieku mniej więcej gdzieś obok  znajdującej się tam obecnie  fontanny  był   wentylacyjny szyb górniczy  Vormundschaft
.
.
Przechadzając się po Orzegowie nie sposób było nie zajrzeć do Galerii Czapla .To nie gdzie indziej jak tu  wyjątkowo  czuje się  Orzegów.Tu spotyka się Towarzystwo Miłośników  Orzegowa  , tu można zawsze natknąć się na jakieś motywy orzegowskie ,sięgnąć po opasłe albumy z bogactwem zdjęć starego Orzegowa,czy trafić tak jak w tym przypadku na jakąś wystawę dotyczącą Orzegowa.
.
.
W takich sytuacjach czuje się jak ryba w wodzie.Bez problemu wymienia kolejne nazwiska piłkarzy legendarnego KS27 Orzegów  widocznych na jednej z plansz.Wyczuwam ,że  wizyta w galerii może się wydłużyć w nieskończoność, bo wiem ,że  mój kolega jest w stanie  opisać w szczegółach życiorysy  każdego z tych piłkarzy z działaczami włącznie.
.
 Czas się jednak  zbierać i ruszyć w dalszą drogę .Kierunek Burloch .Mijamy właśnie co rewitalizowane Planty Orzegowskie zachodzimy w kolejne szczególne miejsce związane z naszym dzieciństwem.
J.Osdarty nie tylko korzystał z tutejszych obiektów sportowych m.in próbując sił w gimnastyce pod okiem wtedy jeszcze Wiktora Ślosarka , ale też jako akordeonista kilka razy występował przed publicznością wraz z zespołem na tutejszym amfiteatrze.  Burloch podobnie jak Machnik w naszych wspomnieniach to też zawsze miejsce gdzie zimą godzinami spędzało się czas na sankach, nartach czy łyżwach.
.
.
Dziś ogląda obiekt z podziwem , jednocześnie słusznie zresztą odnosząc się do pomysłu utworzenia tego obiektu w tym miejscu , w ten sposób ,że nigdy nie było by Burloch Areny w takim wydaniu , gdyby wcześniej w latach 60. orzegowianie w czynie społecznym czegoś podobnego choć może nie z takim rozmachem nie stworzyli. To na bazie istniejących tu obiektów można było zmodernizować tak pięknie ten stadion.
.
.
 Dwa w jednym .Lodowisko  zimą i korty tenisowe poza sezonem zimowym.Przy okazji wstępujemy na lody do pobliskiego Burloch Cafe. Znowu  okazja by odpocząć.
.
.
 Sympatyczną panią z Mosir- u  poprosiliśmy o zrobienie nam tej pamiątkowej fotografii , przy okazji co nieco z nią na temat tego obiektu porozmawialiśmy.
.

.

To zdjęcie z innego okresu .Całą trójkę łączy nie tylko wspólne to samo imię ,ale  czego się nie wstydzimy umiłowanie naszego heimatu.
.
Zmierzamy do osiedla Powstańców Śląskich , tu obowiązkowym miejscem do zwiedzenia jest dawne kąpielisko.Prawdopodobnie  po raz ostatni kolega  będąc w Orzegowie  mógł spojrzeć na pozostałości po basenie.
.
Już wkrótce na tym terenie  ma powstać 17   budynków mieszkalnych .Kolejne zmiany Orzegowa , zmiany za którymi trudno  czasem nadążyć a, które choć sprawiają ,że    Orzegów wciąż się rozwija ,  to pozbawiają go  jednocześnie  w wielu przypadkach miejsc kultowych  związanych z naszą młodością i wspomnieniami.
Dla kogoś takiego jak J.Osdarty obiektów takich  jak Dom Kultury , Kąpielisko , boisko KS27 Orzegów ,czy sala u Smerczka   nie zastąpią żadne inne , a co najwyżej w niewielkim stopniu mogą je jakoś zrekompensować.
Spacer po  Orzegowie dobiega końca.
.
.

Pamiątkowe zdjęcie w okienku kasy , gdzie nabywaliśmy kiedyś bilety wstępu na basen.

.

 Za nami  przemierzonych  blisko 9 km (tyle wykazał liczników kroków)  w dodatku zarówno po obecnym i dawnym Orzegowie, który siłą rzeczy ciągle przywoływaliśmy w wspomnieniach.

Udajemy  się  do mnie i gdzie  tradycyjnie  przy małym co nieco….  rozmów i wspomnień o Orzegowie  ciąg dalszy .W końcu następna ku temu okazja może się zdarzyć nie tak szybko.

.

.

Georg Osdarty zwykle do Orzegowa przyjeżdża w okolicy Wszystkich Świętych , tym razem wraz z innymi członkami niem.oddziału TMO przybył do nas we wrześniu na jubileuszową galę 15 lecia tego stowarzyszenia. A,że jubileusz ten zbiegł się z innym bardziej jeszcze zacnym 75 leciem istnienia zespołu akordeonistów im.E.Huloka, to zasilił tego dnia wraz ze swym nieodłącznym  przyjacielem  Cześkiem Kusiem  kilkuosobową grupę  o wiele młodszych kolegów zespołu, po to, by krótkim choć trzeba dodać wspaniałym koncertem uświetnić jubileuszową uroczystość naszego stowarzyszenia.

.

Przy okazji  warto tu wspomnieć o pewnej fantastycznej  sprawie.Obaj z Cześkiem brali udział w koncercie jubileuszowym zespołu akordeonistów  jaki miał miejsce w sali u Smerczka ,a było to  na 20 lecie zespołu! Łatwo policzyć ile lat od tego czasu upłynęło .Czasu przyjaźni , miłości do akordeonu i  umiłowania do miejsca gdzie spędzili całą swoją młodość.

 

 

 

wrzesień 2022