Przemytnicy na granicy

 

Przez 17 lat, od 1922 roku, aż do wybuchu II Wojny Światowej Orzegów był miejscowością nadgraniczną. Stało się to  w wyniku rozstrzygnięć plebiscytowych. Wtedy to w  skład odrodzonej Rzeczypospolitej weszła część Górnego Śląska.

Okres  ten nałożył się w czasie z głębszym  kryzysem gospodarczym na Śląsku, a w związku z tym i masowymi zwolnieniami z kopalń.
Wielu bezrobotnych wykorzystując nadgraniczne położenie gminy trudniło się przemytnictwem. Był to proceder zakrojony na szeroką skalę, stąd  w ówczesnej prasie aż roiło się od  artykułów na ten temat.

 

 

 

 

Przemytnikom z Orzegowa sprzyjał fakt, że z Borsigwerku ( ob.część dzielnicy Zabrza- Biskupic) położonego po stronie niemieckiej codziennie do Chebzia jeździł  pociąg towarowy. Pociąg ten zatrzymywał  się tuż przed granicą niemiecką, a następnie znacznie  zwalniał przed stacją w Orzegowie, ze względu, że tor kolejowy mocno wspinał się na tym odcinku w górę.
Wykorzystywali to bezrobotni. Przechodzą legalnie  do Niemiec na podstawie karty cyrkulacyjnej. Tu zakupują ,,chodliwe ” towary m.in.pomarańcze ,zapalniczki, jedwab.  Z towarem tym udają się w okolice granicy gdzie zatrzymuje się na chwilę pociąg.Zajmują w nim wszystkie możliwe miejsca 0d stopni, budek dla hamulcowych,lokując się  nawet na osiach wagonów. W tym wszystkim w żaden sposób nie przeszkadzają im niemieccy kolejarze.

Na taką pobłażliwość  jednak przemytnicy już nie mogli liczyć po stronie polskiej, gdzie strażnicy graniczni raz po raz urządzali polowanie na nich. Mogli za to polegać na mieszkańcach Orzegowa, wrogo nastawionych do  mundurowców. Czasem przy pomocy umówionych znaków ostrzegali  ich przed patrolami m.in wymieniając na  różne kolory  firanki   w oknach budynków położonych przy trasie kolejowej  przekazując w ten sposób  pewne  uzgodnione wcześniej informacje przemytnikom.  Ci tak czy tak narażali swoje zdrowie, a zdarzało się, że i życie wyskakując wraz z towarem z będącego  jednak w ruchu, mimo zwolnienia pociągu .
Na skarpie wyczekiwali ich dziesiątki znajomych i krewnych, którzy pomagali przechwycić przemycony towar.
Był to więc proceder z jednej strony opłacalny, z drugiej jednak nielegalny i ryzykowny. Straż graniczna systematycznie  urządzała obławy na przemytników, niejednokrotnie odstraszając  ich strzałami z broni. Zdarzało się, że od rykoszetów ginęli postronni świadkowie takich  zdarzeń.Tutejsza ludność też nie była dłużna i obrzucała nieraz  strażników kamieniami.

 

 

To prawdopodobnie jedyne zachowane zdjęcie ukazujące dworzec w Orzegowie. Zdjęcie robione z wiaduktu przy ob.ulicy Orzegowskiej , wtedy Dworcowej.

czerwiec 2024
opracował Jerzy Porada